Strona główna > Projekty > Domy Polskie > Przebudowa domu na Mazurach

DzC 0818

Przebudowa domu na Mazurach

Opis projektu

Parę lat nosiliśmy się z pomysłem zakupu starego poniemieckiego siedliska w celu jego wynajmowania. Znamy Mazury, jeden z nas stąd pochodzi, drugi pokochał to miejsce dzięki pierwszemu. Dobrze się tu czujemy, mamy wrażenie ze jest to nasz czas i miejsce. W czasie pandemii ilość ludzi jak i nasilenie inwestycji na terenie Mazur sprawiły, że zaczęliśmy szukać miejsca które będzie bardziej oddalone od cywilizacji, gdzie będzie można znaleźć cisze i spokój. Dostaliśmy informacje, że jest do sprzedania siedlisko na północnych Mazurach, tuż pod granicą. Pobieżne zdjęcie może nie zachęcało, ale udaliśmy się tam, żeby ocenić je na żywo. Jadąc pomiędzy pagórkami pól piękną starą brukowaną drogą zauważyliśmy zieloną kępę drzew i krzewów zza której nic nie było widać. Żadnego domu, siedliska tylko droga wjazdowa schowana w zielonym tunelu. Po wjechaniu na rozległy słoneczny dziedziniec naszym oczom ukazał się stary poniemiecki dom, stodoła oraz zabudowania gospodarcze, które dosłownie tonęły w zielni. Była akurat późna wiosna, słońce świeciło, błękitne niebo nad nami, bujna zieleń, kwiaty w pełni kwitnienia – po prostu bajka. Całość wyglądała dosłownie jak stary tajemniczy ogród skryty przed światem. Dom nie urzekł nas od razu, szukaliśmy czegoś starszego, ciekawszego, oryginalnego. Był nieduży, typowy poniemiecki z lat 30 XX wieku - parterowy z dachem dwuspadowym, kryty dachówka holenderką. Tynki oryginalne, ale przemalowane, okna i drzwi wymienione. Był dobrze utrzymany i ktoś o niego dbał, ale dla nas był za mało oryginalny. Wnętrza były wyremontowane i totalnie zatraciły swój oryginalny charakter. Bardziej urzekła nas rozpadająca się stodoła niż sam dom. Zdecydowaliśmy się kupić nieruchomość głównie ze względu na piękno i potencjał działki. Jest ona niczym stary park, w pełni zadrzewiona, ze stawem i wyspą – pod kątem wynajmu idealne miejsce. Widać było, że ktoś kiedyś obdarzył to miejsce miłością i troską, ale upływ czasu zrobił swoje. Działkę trzeba było tylko oczyścić, doprowadzić do porządku żeby dalej cieszyła. Dom natomiast musieliśmy wymyśleć na nowo, nadać mu charakter. 

Siedlisko jest na północnych Mazurach, miało być stare i na wynajem, dlatego też chcieliśmy, żeby dom był utrzymany w charakterze okolicy. Jego nowa forma miała być ukłonem w stronę tradycyjnej pruskiej architektury. Ktoś kiedyś ten dom zbudował, żył w nim, był szczęśliwy. Nie chcieliśmy tego zaprzepaścić, burzyć, niszczyć, wymazywać z krajobrazu. Warmia i Mazury czyli dawne Prusy mają przepiękny krajobraz kulturowy, lokalną architekturę, urok i czar, które ceni tyle ludzi. Oczywiście duża część z tego została bezpowrotnie zniszczona w wyniku wojen, komunizmu a obecnie kapitalizmu. Stare jest zastępowane nowym, często bezmyślnie burzone, budynki puchną pod natłokiem styropianu, stary oryginalny detal ginie skuwany i zakrywany nowymi tynkami. Dachy tracą swoje tradycyjne pokrycie, a otwory okienne są przerabiane i przekształcane. W rezultacie budynki tracą swoje proporcje, stają się bezimienne. Do tego dochodzi totalna zagłada lokalnej starej roślinności, przydrożne aleje są bezmyślnie wycinane, stare sady karczowane. Zastaje tylko asfalt, beton i rachityczna roślinność w regionie który ma być turystyczny i ma przyciągnąć ludzi. Dlatego też nasze siedlisko miało być inne, naturalne i z duszą. Zdecydowaliśmy się na skucie żółtych tynków, żeby odsłonić piękna cegłę i nadać elewacji strukturę. Dom był nieco przysadzisty więc usunęliśmy centralny komin także ze względów na funkcjonalność w środku i dostawiliśmy przy każdej ze ścian szczytowych po dodatkowym kominie. Wykonaliśmy je z cegły rozbiórkowej ze środka domu. Budynek miał małe okna a wewnątrz dużo pomieszczeń, chcieliśmy go maksymalnie otworzyć i wpuścić więcej światła oraz zieleni do środka. Wydłużyliśmy nieco w dół otwory okienne, tak żeby zyskać niskie parapety a od strony południowej wybiliśmy dwa duże okna tarasowe. Dzięki temu poprawiliśmy proporcje budynku, stał się bardziej smukły i urozmaicony. Od strony południowej zaprojektowaliśmy dodatkowo taras ziemny, który w miesiące letnie jest przedłużeniem salonu. Zejście z niego w postaci nasypanej skarpy i nowych nasadzeń dodatkowo urozmaiciło ogród. W miejscu starych wiat, szop i metalowego garażu postawiliśmy lekką wiatę ogrodową krytą ceramiczną dachówką skąd roztacza się piękny widok na dom. Każde nowe miejsce w ogrodzie miało być użyteczne i miało otwierać nowe kadry i widoki na dom. Budynek jest stary, ale zależało nam na dopasowaniu go do nowych potrzeb i wymogów. Wymieniliśmy wszystkie instalacje, każde pomieszczenie jest wentylowane, stolarka drzwiowa i okienna spełnia obecne normy, a sam budynek dościeliliśmy dodatkowo od wewnątrz. Zależało nam żeby budynek oddychał. 

Wewnątrz nie mieliśmy praktycznie nic oryginalnego do zachowania. Na parterze było sześć pomieszczeń a na poddaszu cztery. Musieliśmy całkowicie przeprojektować układ funkcjonalny wnętrza. Zależało nam otwartej strefie dziennej, dużej łazience, która pełniłaby rolę salonu kąpielowego oraz dwie dwuosobowe sypialnie na poddaszu wraz z toaletą. Dzięki usunięciu komina ze środka zyskaliśmy dodatkową przestrzeń. Połączyliśmy stary przedsionek, kuchnię, spiżarnie, łazienkę i salon w nową otwartą i przestronną strefę dzienną a nową łazienkę zaprojektowaliśmy w miejscu pierwotnego pokoju gościnnego. Nową klatkę schodową w postaci kręconych schodów przesunęliśmy na środek budynku dzięki czemu na poddaszu uzyskaliśmy po bokach miejsce na dwie sypialnie i małą toaletę po środku. W miejscu pierwotnych schodów zaprojektowaliśmy szafę wnękową i ściankę kryjącą zejście do piwnicy. Umieszczone na niej lustra odbijają dodatkowo światło i zieleń ogrodu rozświetlając strefę wejścia. Dom z zewnątrz miał być utrzymany w klimacie regionu, tradycyjny, ceglany z widoczną strukturą i upływem czasu. Wnętrza natomiast chcieliśmy mieć minimalistyczne, jasne, ciepłe z lekkimi akcentami. Połączenie minimalizmu, stylu japandi i klimatów loftowych. Stąd dużo naturalnych materiałów jak cegła, drewno, ceramika, stal i kamień. Starliśmy się maksymalnie odzyskać materiał rozbiórkowy, żeby móc go ponownie wykorzystać. Na całej posadzce na parterze oraz na ścianach w łazience zaprojektowaliśmy mikrocement. Zerwaliśmy wszystkie sufity żeby odsłonić stare drewniane belki stropu. Zlokalizowanie kręconych schodów w centralnej części domu pozwoliło nam również otworzyć parter na poddasze i uzyskać dodatkowy oddech we wnętrzu. W strefie dziennej zmieściliśmy dużą narożną sofę, jadalnie oraz kuchnię z wyspą. Udało nam się odzyskać stare drewno lipowe, które znaleźliśmy na dziedzińcu przysypane śmieciami. Dzięki temu mamy oryginalne parapety, blat w łazience oraz stół jadalniany. Stare drzwi wejściowe znalezione w stodole po odczyszczeniu posłużyły jako wieszak, ze starych okien zrobiliśmy lustra. Stara porcelana wróciła do kuchni i służy obecnym mieszkańcom. W łazience chcieliśmy mieć salon kąpielowy z wolnostojącą wanną pod oknem przez które będzie można patrzeć w ogród. Ponieważ nie mamy oddzielnego pomieszczenia gospodarczego ani technicznego, piec gazowy, pralkę, suszarkę i schowki zlokalizowaliśmy wzdłuż całej ściany łazienki tworząc w ten sposób centralną wnękę na strefę umywalkową. Na poddaszu udało nam się odsłonić część belek konstrukcyjnych dachu a na podłodze użyliśmy stare znalezione deski podłogowe kładzione naprzemiennie z deskami odzyskanymi z podsufitki starego stropu nad parterem. Dom tak nam się spodobał, że postanowiliśmy w nim zamieszkać a na wynajem poszukać czegoś innego. Znaleźliśmy tutaj ciszę i spokój. 

Sesję przygotowała @‌jk_nook, a wykonał ją @‌dziedzicki_photo_interiors

Galeria

Udostępnij:

Nasi partnerzy